brattvaag

brattvaag

KIM JEST RENIFEROWA?

Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.

Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.

Zapraszam!

Reniferowa

czwartek, 28 grudnia 2017

(275) Po świętach

Święta były dosyć chłodne i śnieżne. Spędziliśmy je bez dzieci. Towarzyszył nam wiernie nasz czworonóg. Dostało mu się trochę smacznych kąsków, co niestety odchorował. Taki jak on staruszek wymaga ścisłej diety i każde od niej odstępstwo może skończyć się niepotrzebnym cierpieniem. Starzeje się w szybkim tempie, a przez ostatnie tygodnie to wręcz błyskawicznie. Nie ma już siły na dłuższe spacery, bieganie za patykiem poszło w odstawkę, wybiera prostą drogę, kamienie obchodzi bokiem. Nawet mniej żebrze o jedzenie. Oduczył się swojej miny pod tytułem "Głodzą mnie! Od miesiąca nic nie jadłem!" Teraz jest to raczej "Jecie coś? To może i mnie jakiś kąsek wpadnie?" Ale juz bez tych dramatycznychh psich ochów i achów. Nasz psiak jest żywym, merdającym ogonem przykładem na to, jak szybko można z okazu zdrowia zamienić się w niedołężnego starca. Nam ku refleksji.

Dziś kolejny mroźny, słoneczny dzień. Co prawda słońce szybko chowa się za upudrowanymi śnieżnym puchem szczytami Sunnmorskich Alp, ale zawsze to choć troszkę nam rozświetli te nasze zmęczone ciemnością, deszczem i wiatrem twarze. Mamy swoją wydeptaną trasę tu na wyspie. Długi spacer po skrzypiącym pod butami śniegu, czerwone od mrozu policzki i to miłe zmęcznie, które sprawia, że zaraz po powrocie do domu umawiamy się na kolejny spacer. Jutro. A propos marznących nosów, to tu w Norwegii bardzo popularne jest stosowanie specjalnego kremu na takie mroźne dni, a szczególnie chroni się twarze dzieci, które na świeżym powietrzu spędzają dużą część dnia. Taki kuldekrem (kulde - zimno) kupuje się w aptece. Wróciliśmy do naszego ciepłego domu, odgrzaliśmy pierogi i barszcz i obejrzeliśmy kolejny odcinek Wallandera. Nie chcę dziś myśleć o zabitych w Syrii, o zaginionych w górach turystach, o cynicznych politykach, czy nieuczciwych pracodawcach. Mam teraz romjul, mam oddech od tego, co poza naszą wyspą, poza naszym ciepłym domem.
Chwilo, trwaj!

Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz