brattvaag

brattvaag

KIM JEST RENIFEROWA?

Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.

Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.

Zapraszam!

Reniferowa

czwartek, 7 czerwca 2012

(84) Skjonghellaren


Skjonghellaren to jedna z najbardziej znanych w Sunnmøre jaskiń. Powstała w czasach prehistorycznych w wyniku erozji morskiej. Z biegiem czasu wody opadły. Obecnie jaskinia leży na wysokości 57 metrów nad poziomem morza.
Mieszkamy na wyspie już ponad osiem miesięcy i aż wstyd się przyznać, że dzisiaj dotarliśmy do niej po raz pierwszy. I oczywiście dopisujemy ją do listy miejsc, w których będziemy częstymi gośćmi. Piesza wędrówka z domu do Skjonghellaren i z powrotem trwała około dwie i pół godziny. Błędem było założenie zwykłych butów sportowych zamiast trekkingowych. Nie przewidzieliśmy, że panująca w jaskini wilgoć może doprowadzić do niezamierzonych piruetów. Następnym razem będziemy mądrzejsi.

***

Do jaskini prowadzi bardzo strome, kamieniste podejście. Pokonujemy je szybko. Pies też niemal frunie w górę.
Docieramy na miejsce. Po przekroczeniu wysokiego na 38 metrów wejścia kierujemy się w głąb, coraz dalej, by w końcu trafić na wąską i niską przestrzeń, w której utrzymanie pozycji pionowej jest niemożliwe. Zatrzymujemy się na chwilę w mroku. W początkach epoki żelaza jaskinia była zamieszkiwana przez naszych praprzodków. Świadczą o tym znaleziska, które obecnie obejrzeć można w muzeach w Oslo i Bergen. Są wśród nich zdobione rysunkami dzbany. Ciarki mnie przechodzą, gdy wyobrażam sobie ogrzewające się przy ogniu wymęczone dotkliwym chłodem istoty. Zimno i wilgoć mógł rekompensować tylko piękny widok na fiord.
Czy to wtedy mogło mieć dla nich jakieś znaczenie?
Czy bywali czasem tak jak my szczęśliwi?

***

Wróciliśmy do domu. Z tarasu widok, od którego oczu się oderwać nie chce. Słońce wysoko, lekki wiatr zapraszający wody fiordu do tańca. Na lewo Hessa, której szczyt pokrywa jeszcze śnieg, na prawo sea fog i wynurzająca się z niego Godøya.
Obok zmęczony Renifer i chrapiący pies.
Dobre wieści od Reniferowych Dzieci.
A mój uczeń osiągnął właśnie sukces, w którym miałam też swój udział.
Życie jest piękne!

































Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz