brattvaag

brattvaag

KIM JEST RENIFEROWA?

Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.

Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.

Zapraszam!

Reniferowa

wtorek, 31 stycznia 2012

(58) Po egzaminie

Już po egzaminie. Od rana trzy części pisemne. Z ustnego wyszłam o siódmej wieczorem. Wyniki dopiero w marcu, ale czuję że DET GIKK GREIT!
Jak ochłonę (trochę to potrwa), to opiszę, jak wygląda taki egzamin. Może komuś się to przyda.


Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

niedziela, 29 stycznia 2012

(57) Co Dagmar zostawiła w Alnes?



Pojechaliśmy dziś do Alnes. Nie poznaliśmy plaży. W pierwszym dniu świąt Bożego Narodzenia niemal całe Møre og Romsdal nawiedził orkan Dagmar. Na alnesowej plaży zostawił pamiątkę w postaci wielkich hałd wszelakiej maści roślin, desek, kamieni. Długo spacerowaliśmy. Nie tylko po plaży. Obeszliśmy całą osadę. Zauważyłam dopiero teraz, że niemal wszystkie domy okrywa cień. To otaczające Alnes wysokie wzgórza sprawiają, że pięknie robi się tam dopiero wieczorem, gdy zachodzi słońce. W dzień to jednak zbyt ponure dla mnie miejsce. Dobrze było wrócić do siebie. W taki pogodny dzień słońce mamy tu od rana do wieczora (raczej do zachodu, bo wieczór w Norwegii to pojęcie względne).














O Alnes pisałam też kiedyś TUTAJ.

Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

sobota, 28 stycznia 2012

(56) A ten widok to na okrasę

Sobota, słońce świeci od rana, pogoda wymarzona na jakieś łazikowanie . Renifera pilne zadanie wygania z domu do pracy. Może to i dobrze. Mogę bez wyrzutów sumienia zrezygnować z wyjścia na dłuższy spacer i zasiąść przy stole, rozłożyć książki, zeszyty, słowniki, stertę notatek. Nadrobimy to sobie z Reniferem, gdy Norskprøve 3 będzie już tylko wspomnieniem (oby jak najszybciej). Zatem teraz zrobię trochę porządku w notatkach i przede wszystkim w głowie. W piątek bawiliśmy się w wymyślanie różnych możliwych (bardziej i mniej prawdopodobnych) zadań egzaminacyjnych. Było przy tym trochę śmiechu.
Siedzę zatem i próbuję odpowiedzieć na te wszystkie pytania. Pisemnego egzaminu się nie boję, ale na ustnym nie ma czasu na przygotowanie i trzeba z biegu zacząć mówić. Mówić na temat. Przygotowuję się jak dziecko do egzaminu gimnazjalnego. Tylko zamiast motywów literackich rozpisuję sobie na karteczkach hasła i kojarzące się z nimi zagadnienia. Rysuję na kartkach słoneczka, w które wpisuję po kolei: ochrona zdrowia w Norwegii, kultura, literatura, tradycje rodzinne i narodowe, emigracja, imigracja, sport, spędzanie wolnego czasu, system edukacyjny, poszukiwanie pracy, równouprawnienie, wolność słowa i wyznania, prawo pracy, mass media...
Rośnie sterta fiszek ze słowami - kluczami. Siedzę tak już czwartą godzinę i odgrywam przedstawienie przed wyimaginowaną komisją.
W międzyczasie rozmawiam chwilę na czacie z Reniferowymi Dziećmi. Co chwila spoglądam za okno. Dla takich widoków mogę porównywać polski system edukacyjny z norweskim albo rozprawiać o różnym podejściu młodych Polaków i Norwegów do instytucji małżeństwa. Mogę nawet śpiewająco opowiadać o norweskim śnie, czyli ropie naftowej. Bo widok jest powalający.
Gdy zaczynałam naukę, słońce, nieco przymglone, ale jeszcze z wysoka zaglądało mi w okna. Przy ostatnim "egzaminacyjnym skeczu" niebo zrobiło się takie, jakim je lubię najbardziej. Teraz, gdy to piszę, zalotnie mruga do mnie Godøya. Jak się dorobię statywu, to pojawią się tu zdjęcia migotliwych świateł wysp. To jest dopiero widok!












Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

piątek, 27 stycznia 2012

(55) Eksamener rett rundt hjørnet, czyli egzaminy tuż, tuż


Uwaga! Pole rażenia przedegzaminacyjnej reniferowej głupawki.
Przebywanie w zasięgu rażenia na własną odpowiedzialność.


Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

niedziela, 22 stycznia 2012

(54) Nordlys - zorza polarna

Renifer wychodzi z psem. Gdy po pięciu minutach na moim telefonie wyświetla się jego imię, myślę: "O matko, chyba się przewrócił na oblodzonej drodze!"
Nie, nie przewrócił się. To, co słyszę w słuchawce, sprawia, że wskakuję błyskawicznie w buty i kurtkę, wybiegam z domu. Biegnę drogą wzdłuż fiordu w kierunku Renifera. Po chwili stoimy razem, otoczeni migającymi światłami Ålesund i sąsiadujących z naszą wysp. I patrzymy w niebo. A w górze nad nami to "inne światło". I my tacy mali wobec tej tajemnicy.

Kilkanaście minut temu widzieliśmy po raz pierwszy zorzę polarną.

***

108 lat temu, w nocy z 22 na 23 stycznia 1904 Ålesund strawił niemal doszczętnie pożar. Ocalał tylko jeden budynek, nazywany od tego czasu cudownym domem. A mnie od dziś noc z 22 na 23 stycznia będzie się kojarzyć też z tym rozświetlonym niebem, co nad nami i tym spokojem, który w nas.

***

(dopisek z 23 stycznia 2012)
W dzisiejszym internetowym wydaniu Sunnmorsposten pojawiły się zdjęcia nocnej zorzy.
Znajdziesz je TUTAJ.
Tytuł artykułu: "Nordlysshow på vinterhimmelen over store deler av Sunnmøre", czyli "Zorzowe widowisko na nocnym niebie w wielu częściach Sunnmøre". Artykuł kończy się informacją, że możemy się spodziewać w najbliższych dniach kolejnych takich cudów na niebie.

Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

piątek, 20 stycznia 2012

(53) Hurtigruten - rejs życia



Dochodzi południe. Za oknem rozlega się syrena okrętowa. Moja szkolna koleżanka Jagoda mówi z uśmiechem: "Hurtigruta kommer!". I tak jest za każdym razem, gdy słyszymy ten charakterystyczny dźwięk. Teraz każda hurtigruta przywołuje myśl o Jagodzie.

Wyprawę statkiem linii Hurtigruten uważa się za najbardziej niezwykły, ekscytujący rejs z wszystkich możliwych.
Hurtigruty pływają wzdłuż zachodniego wybrzeża Norwegii - z Bergen do Kirkenes. Pokonanie tej trasy zajmuje 11-12 dni. Statek zawija po drodze do portów w kolejnych miastach. W każdym z nich jest czas na zejście z pokładu i zwiedzanie. Po drodze statek mija wyspy, na których w niewielkich osadach mieszkają ludzie, mogący cieszyć się na co dzień spokojem i kontaktem z naturą. Koszt takiej imprezy jest niebagatelny, więc część turystów decyduje się na wybór krótszego odcinka, np. z Ålesund do Kirkenes. Statki różnią się wielkością i standardem, co nie ma większego znaczenia dla tych, którzy po takiej wyprawie mogą powiedzieć, że przeżyli rejs życia. Na razie pływaliśmy tylko promami, na krótszych odcinkach. To, czego się doświadcza na pokładzie, wymagałoby słów, jakich jeszcze nie ma w słowniku. A co dopiero taki długi rejs...
Mówi się, że nie jesteś Norwegiem, jeśli choć raz nie płynąłeś hurtigrutą. My Norwegami nie jesteśmy, ale kto wie...

W drodze ze szkoły, w ramach "dosłoneczniania się" poszłyśmy na przystań. Dzisiejsza niewielka hurtigruta przywiozła niewielu turystów (zimą jest ich zdecydowanie mniej).




A nasza rozświetlona słońcem wyspa widziana z jej pokładu wygląda tak.






Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

czwartek, 19 stycznia 2012

(52) Stryn, czyli o białym szaleństwie (nie tylko zimą)


Krótki wpis z dedykacją dla Reniferowego Syna, który właśnie planuje pierwszy w tym sezonie wyjazd na deskę.
Kiedyś wybraliśmy się LATEM na narty do Strynu.
Stryn (LINK) to miejsce, w którym sezon narciarski trwa niemal cały rok. Tu można zakosztować białego szaleństwa nawet w lipcu. W tym roku letni sezon narciarski będzie trwał od 24 maja do 8 lipca.

Tym, co zmierzają w kierunku stoku, życzę, aby wyjazd na narty nie zakończył się tak, jak nasza wyprawa do Strynu. Na miejscu musieliśmy bowiem zmienić plany i ostatecznie narty/deska nie zostały wypakowane z bagażnika. Najważniejsze, że była przy tym kupa śmiechu, (może kiedyś temat rozwinę;) )
Na wszystkim skorzystało pewne stadko baranów.




UDANEGO ŚLIZGU!!!

***

Egzaminy próbne pozdawane!


Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

sobota, 14 stycznia 2012

"Bølgen" - pierwszy norweski film katastroficzny

Źródło: Sunnmørsposten


Norwescy filmowcy planują nakręcenie pierwszego norweskiego filmu katastroficznego zatytułowanego "Bølgen" czyli po polsku "Fala". Ma on opowiadać o tsunami, które zrównuje z ziemią Geiranger.
Okazuje się, że taka wizja przyszłości tego zakątka jest wiece prawdopodobna. Norwegia przeżyła bowiem w przeszłości tsunami. W nocy z 7 na 8 kwietnia 1934 roku mieszkańcy okolic Tafjorden przeżyli dramat. Wielki blok kamienny oderwał się od wzniesienia nad fiordem i wpadł do wody. Spowodowało to wystąpienie wielkich fal, które zniszczyły wybrzeże wokół fiordu. Zginęło czterdzieści osób.
Historia może się powtórzyć. Jak czytam w norweskiej prasie, to że się powtórzy jest niemal pewne, pytaniem jest tylko: kiedy? Otóż w okolicach Strandy pęka wzniesienie znajdujące się nad fiordem Sunnylvsfjorden. Przewiduje się, że osuwisko spowoduje falę, która zagrozi osadom: Tafjord, Hellesylt i Geiranger. Geiranger to jedna z największych norweskich atrakcji turystycznych. Miejsce jest pod stałą kontrolą specjalnych służb. Niby mieszkańcy tych okolic mogą spać spokojnie, ale paskudna jest sama świadomość ewentualnego zagrożenia.
Spokojni Norwegowie chyba nie przeżywają tego tak, jak my - słowiańskie dusze. W razie czego przeniosą się w inne piękne miejsce.
Takich przecież tutaj nie brakuje.

***
Oppdatering z 3 września 2015:
Film doczekał się realizacji. Ma reprezentować Norwegię w walce o Oskara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Napisałam o tym tu LINK.

Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

piątek, 13 stycznia 2012

(50) Trolljegeren - Łowca Trolli, czyli jak studenci wyprodukowali norweski przebój kinowy

Jadąc od nas na południe (drogą E 39), po około siedemdziesięciu kilometrach trafisz do Voldy. Volda jest gospodarzem corocznego Norweskiego Festiwalu Filmów Dokumentalnych (Den Norske Dokumntalfilmfestivalen). O ile mnie pamięć nie myli, to właśnie studenci z Voldy prezentowali swoje filmy krótkometrażowe w ramach "Strefy Norwegia" we Wrocławiu.
Volda liczy nieco ponad osiem tysięcy mieszkańców, ale ostatnio zasłynęła nie tylko w kraju, ale też w Europie i USA. Otóż studenci kierunku medialnego Wyższej Szkoły w Voldzie (Høgskulen i Volda) nakręcili film, który okazał się kinowym przebojem ubiegłego roku. Mieli oni w ramach pracy zaliczeniowej nakręcić film dokumentalny o ciekawej lokalnej osobistości. Wybór padł na tajemniczego mężczyznę znanego w okolicy jako łowca trolli. Dziś usłyszałam w wiadomościach, że w Wielkiej Brytanii płyty z tym filmem sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Widziałam "Łowcę Trolli" i rekomenduję go tym, którzy lubią specyficzne skandynawskie poczucie humoru. Film sadzony jest w kontekście kulturowym i doszukiwanie się drugiego dna w pewnych zwrotach czy sytuacjach to świetna zabawa. Ale znajomość norweskich realiów nie jest konieczna. Jeśli Brytyjczycy boki zrywają przy "Łowcy Trolli", to na pewno film znajdzie też fanów w Polsce. Ryczałam ze śmiechu, jak na Reniferową przystało, patrząc na próby zdobycia próbki krwi trolla (do strzykawki wielkości kanki na mleko). Salwy śmiechu na widowni towarzyszyły też pojawieniu się ekipy dostarczającej martwe niedźwiedzie (nie powiem, dlaczego, by nie spojlerować).
Kinomani znajdą w filmie aluzje do innych kinowych przebojów (np. Blair Witch Project), a ci, którzy nieco liznęli norweskich historii o trollach i ich zwyczajach, wypatrzą w nim te wszystkie na pozór nieistotne drobiazgi. Film pokazuje też piękną norweską naturę i to jeden z większych jego atutów.
Na koniec wypada podkreślić, że film to pseudodokument. Spisek rządowy w sprawie zatajenia istnienia trolli oraz działanie tajnej jednostki antytrolowej to wymysł młodych filmowców.
Bo w końcu któż by w Norwegii wierzył w trolle?

***

Dziś pisałam ostatni próbny egzamin przed Norskprøve 3.
I choć to piątek, trzynasty dzień stycznia - det gikk bra!


***

Odrobina norweskiego:
po norwesku: Det gikk bra!
po polsku: Poszło dobrze!




Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

wtorek, 10 stycznia 2012

(49) Referencje



Szukasz swojej pierwszej pracy w Norwegii. Piszesz podanie. Dostajesz kopa przy rubryce: referencje. Norwega, który mógłby cię zarekomendować, jeszcze nie znasz (jesteś tu krótko, a raczej nie może to być sąsiad, któremu posmakowało twoje ciasto). Jak podać namiary na polskiego pracodawcę, skoro jest wielce prawdopodobne, że nie mówi on po angielsku, a tym bardziej po norwesku?

Miałam taki problem do dziś.
Bo dziś moja nauczycielka zaproponowała, że mogę w rubryczce: referencje wpisać jej nazwisko. Zdystansowani Norwegowie raczej nie są skorzy do takich zachowań. Tym bardziej cenię ten gest.

***

Dokładnie za trzy tygodnie o tej porze będę po egzaminie Norskprøve 3.
Czasem nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę.
A Renifer tylko powtarza, uśmiechając się: "Ingen stress, ingen stress!"



Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

niedziela, 8 stycznia 2012

(48) Piszą o nas w Sunnmørsposten


Liczba mieszkańców Norwegii wzrośnie w tym roku do pięciu milionów. I to głównie za sprawą przybyszy spoza Skandynawii. W środę odwiedził nas dziennikarz regionalnej gazety Sunnmørsposten. O co nas pytał? O motywy, jakimi kierowaliśmy się, decydując się na osiedlenie się w nowym miejscu. O nasze relacje z Norwegami. O umiejętność dostosowania się do klimatu. O nasze plany. Rozmowa zaoowocowała artykułem, który przedstawia nas - emigrantów w bardzo pozytywnym świetle. Tytuł artykułu: DE NYE SUNNMØRINGENE, czyli Nowi mieszkańcy Sunnmøre (a raczej Nowi Sunnmørczycy). Mimo że nasz gość mówił w ålesundskim dialekcie, daliśmy radę!

***

Przed chwilą nasza Justysia jako pierwsza finiszowała na mecie Tour de Ski!
A jako druga - Marit. Teraz też trochę nasza.

***

Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

piątek, 6 stycznia 2012

(47) Maślany kryzys;)

Z dzisiejszej rozmowy z Merit:

- Jakoś poradziliście sobie ze świątecznymi wypiekami, choć masła nie wystarczyło dla wszystkich.
- Bo nam w Norwegii najbardziej do życia potrzebny jest olej (norw. OLJE).

Obie uśmiechamy się na tę grę słów.
Słowo OLJE po norwesku oznacza zarówno olej, jak i ropę naftową.


Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa