brattvaag

brattvaag

KIM JEST RENIFEROWA?

Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.

Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.

Zapraszam!

Reniferowa

niedziela, 6 lutego 2011

(12) Miało być o Oslo, a jest o russetida!

Dzień jest gorący. Nie zważamy na doskwierający upał i maszerujemy na pólnoc, w stronę parku. Po drodze mijamy ulicę dla tych, którzy chcą pozostać anonimowi – Incognitogaten. 
Inkognitogaten - ulica Inkognito

Naszą uwagę przykuwa też russeservice i stojący przed nim samochód. O kulturze russów i czasie russów (russetida) po raz pierwszy usłyszałam od Bjørg, która przez kilka tygodni uczyła mnie norweskiego na kursie intensywnym. Otóż norwescy absolwenci szkół średnich in spe wiosnę poprzedzającą końcowe egzaminy spędzają w szczególny sposób. 

Na czas russów mozna się przygotować, kupując ekwipunek w takim sklepie.

Dla wielu z nich to kilkutygodniowy czas zabawy, młodzieńczych szaleństw. Ten czas planuje się dużo wcześniej, a rodzice muszą liczyć się z poważnymi wydatkami. To nie nasza studniówka – jeden wieczór i koniec na tym. Tam to trwające wiele dni zabawy przy głośnej muzyce, przejażdżki specjalnie do tego przygotowanymi samochodami i robienie psikusów (szczególnie nauczycielom, dla których przetrwanie tego czasu to prawdziwy survival).



Gdy zbliża się russetida zaczyna się ruch w interesie – wielu uczniów kupuje pomalowane na czerwono samochody ozdobione napisami często niewybrednej treści. Te samochody  znajdą oczywiście w następnym roku nowych, spragnionych rozrywki właścicieli. To , czego doświadczają russowie, nazwać można hedonizmem najwyższych lotów! Niektóre z tych aut to jeżdżące dyskoteki z full wyposażeniem i wystrojem. W NRK widzieliśmy relacje z takich przejażdżek. Niektórzy rodzice wynajmują  nawet szoferów, którzy bezpiecznie wożą młodych, celebrujących ten czas.

17 maja 2010


Russebilen - auto russów

Będąc w tym czasie w Norwegii , bez problemu poznasz russa, przede wszystkim po stroju. Są to najczęściej czerwone, rzadziej niebieskie ubrania w fikuśnych wzorach. Z byciem russem wiąże się konieczność wypełnienia specjalnych zadań, których realizacja jest zwieńczona otrzymaniem specjalnego potwierdzenia. Bardzo popularne są węzełki wiązane na specjalnej antence na czapce, czyli, jak zwali to nasi przodkowie (bez śmiechu proszę) kikuciku. Wykonasz zadanie, nowy węzeł pojawia się na twojej czapce.  Oczywiście im więcej takich dowodów, tym wyżej jesteś w russowej hierarchii. Jeśli chodzi o zadania, to inwencja młodych jest imponująca. Masz na przykład nie spać przez kilka dni, zjeść potrawę o "zaskakującym" smaku i trudnej do określenia konsystencji, pocałować wybraną znaną osobę (aktora, policjanta, nauczyciela, polityka), wykąpać się w morzu (a woda w morzu w maju jest lodowata), wdrapać się na szczyt jakiejś wysokiej budowli, np. latarni (ale nie po schodach). Generalnie, im zadanie jest trudniejsze (zwłaszcza, gdy wiąże się z dużym ryzykiem), tym większy zachwyt w oczach rówieśników. Oczywiście russowie tworzą barwną grupę w pochodzie 17 maja, gdy cała Norwegia świętuje rocznicę uchwalenia konstytucji.

W pochodzie 17 maja

Aż trudno uwierzyć, że te beztroskie zabawy odbywają się  w czasie, gdy trzeba się przygotowywać do egzaminów.
Kilka dni po tym, jak Bjørg opowiadała nam o wybrykach russów, dane nam było doświadczyć tego fenomenu na własnej skórze. Renifer mieszkał wtedy w domu szeregowym (tzw. rekkehuset) składającym się z trzech modułów. Obok mieszkało norweskie małżeństwo, a sąsiad był nauczycielem. Budzę się w środku pewnej majowej nocy, leżę obok Renifera i zastanawiam się, czy to, co słyszę, to może jeszcze jakieś mary senne. Za chwilę okazuje się, że nie. Renifer wierci się, otwiera oczy, a do mnie z każdym rozbrzmiewającym na zewnątrz dźwiękiem dociera, że oto stajemy się mimowilnymi uczestnikami russowego świętowania. To grupa młodych ludzi przyjechała „pozdrowić” swego nauczyciela. I trzeba przyznać, że nie brakuje im determinacji. Krzyczą, śpiewają i dmuchają w trąbki wydające dźwięki o wysokich, świdrujących tonach. Zwyczajem jest, że nie odjadą, dopóki nie wyjdzie do nich nieszczęsny belfer. Edel (kolejna wspaniała norweska nauczycielka) opowiadała nam później, że mieli kiedyś z mężem w zwyczaju zapraszać takich nieplanowanych nocnych gości do domu, a ich wizytę wieńczyło wspólne śniadanie.
Cóż, miało być o Parku Vigelanda, a tu taka megadygresja o czasie russów się zrobiła.
Zatem o parku w którymś z kolejnych wpisów.

Odrobina norweskiego na co dzień
po norwesku: Ungdom, det er først og fremst hormonenes overmakt over argumentene.
(David Frost)

po polsku:    Młodość to przede wszystkim przewaga hormonów nad argumentami.


Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz